Gdy się ogarnęłam,
ubrałam to, zeszłam na dół. Czekał na mnie Bieber. Też się
przebrał, dobrze wyglądał nie ma co.
– Gdzie
jedziemy? – spytałam.
– Nie wiem ,
wybieraj. – odpowiedział ciągle patrząc na mnie.
Dzisiaj była
świetna pogoda więc – Plaża! – krzyknęłam .
Spojrzał na mnie
jak na wariatkę i powiedział – No to na plażę!
Mała chciała jechać na plażę , więc spełniłem prośbę. Wsiedliśmy do samochodu i zacząłem jechać. Nie wiedziałem od czego mam zacząć rozmowę.
– Louis się przyjebał trochę hę?
– Taa, wydaję się fajnym kolesiem i w ogóle ,ale nie lubię gdy ktoś mi się narzuca, wiesz o co chodzi nie?– spytała i spojrzała na mnie.
Spojrzałem na nią,
nogi trzymała na desce rozdzielczej ,a łokieć przy oknie.
Uśmiechnąłem się.
– Wiem, niestety...
– wymamrotałem.
Spojrzała na mnie z
ukosa.
– Jak to ,, niestety?,, ?
– No bo, kiedyś chodziłem z Seleną, kuzynką Liam'a. Też do
nas przyjechała na ,,wakacje,,, od razu się polubiliśmy wiesz,
bajery i te sprawy.– zaczęła chichrać.
– No mów..– nalegała.
– No i tak się stało, że zaczęliśmy być razem , miała
zostać na pół roku, potem przeprowadzić się kilka domów dalej
więc miałem nadzieję że coś z tego wyjdzie.., dopóki nie zjawił
się Louis.– zawiesiłem głos. Spojrzała na mnie wyczekująco.
Zrozumiałem że skoro zacząłem, muszę dokończyć.– Zaciągnął
ją do łóżka, wpoił jej że jej nie kocham i tylko się nią
bawię i że to jemu na niej zależy.
Zerknąłem na nią,
byliśmy już pod plażą, ale za nic w życiu nie chciała wyjść z
samochodu.
– Odeszła, mówiąc
mi że nigdy mi nie wybaczy, nie widziałem jej od tamtego czasu..
– skończyłem i
wyszedłem z samochodu. Zaraz po mnie mała też wyszła. Zamknąłem
samochód i ruszyłem w stronę morza.
****
****
Jezu, jak mi teraz
głupio.. Po co ja chciałam to wiedzieć? Jest teraz taki podłamany,
eh.. Nie chciałam od niego tego wymuszać ,ale jak zaczął mówić,
musiałam wiedzieć, chciałam wiedzieć.. Podeszłam do Bieber'a,
ustałam na palcach i przytuliłam go, odwzajemnił uścisk.
– Przykro mi z powodu Seleny jak i Angeli. – wyszeptałam.
– Nie masz do tego
powodu, to nie Twoja wina.
Wtuliłam się w
niego. Chciałam go mieć przy sobie, czułam że dużo nas różni
jak i łączy. Chce go jako brata, przyjaciela. Potrzebuję go bo
czuję że jako jedyny potrafi, będzie potrafił mnie zrozumieć.
Odkleiłam się od
niego i usiadłam na piasku. Usiadł obok mnie.
– A co z Tobą? Na
wyścigach mówiłaś że już nie jeździsz , powiesz mi?– zagadał.
Nie wiedziałam czy
chce to zrobić. Nikt nie wie o tym oprócz Amber i dawnych ziomków.
Ale skoro on otworzył się przede mną , dlaczego ja nie? Wypuściłam
powietrze i zaczęłam mówić.:
– Gdy miałam 16 lat
poznałam Maxa. Był świetnym chłopakiem , zaczęliśmy świrować,
wprowadził mnie w świat imprez i wyścigów. Szczerze mówić
zakochałam się w nim, nie przeszkadzało mi to że jest starszy, że
wpadł w nie to towarzystwo, najważniejszy był on. Byłam z nim
rok, jedyny poważny związek, wiesz o co chodzi. – wymamrotałam. –
Pewnego dnia zabrał mnie na wyścigi, już wcześniej się ścigałam
,ale wtedy to on miał wyścig. Miał uszkodzony samochód, zginął
na miejscu.– wypowiedziałam na jednym tchu patrząc wprost na morze.
Z jednej strony
czułam się dobrze otwierając się przed nim , ufałam mu. Ale z
drugiej? Znowu to przeżywałam, znowu miałam ochotę złapać
żyletkę.. tak, cięłam się po tym wszystkim. Biebs spojrzał na
mnie, usiadł za mną i wtulił się w moje plecy. Zamknęłam oczy i
próbowałam się nie rozpłakać.
– Przykro mi.–
wyszeptał.
– To nie twoja wina.–
zaśmiałam się przypominając sobie moment przed moją historią,
wypowiedzieliśmy ten sam dialog. Gdy zrozumiał o co mi chodzi też
się roześmiał.
– Myślisz ,że
powinnam dać szanse Louisowi? Taką szansę na przyjaźń, nic
więcej.– spytałam.
– Możliwe że nie
będziesz żałować.– odpowiedział i wstał z piasku.
Nagle zrobiło mi
się głupio, pytałam go o Louis'a, tego faceta który odebrał mu
miłość. Frajerka ze mnie. Już chciałam coś powiedzieć gdy
zadzwonił telefon Justina.
– Co jest? – spytał.
– …...
– Gdzie?
– ….......
– Już jedziemy. –
i rozłączył się.
Spojrzałam na niego
wyczekująco, podał mi rękę, wytrzepałam się z piasku i
spytałam.
– Co jest?
– Jedziemy na
magazyny do chłopaków, jest jakaś akcja, ale obiecaj mi jedno..
nie wyjdziesz z samochodu. –
jego ton głosu przeraził mnie.
Przegryzając wargę skinęłam głową na tak. Uśmiechnął się i
podeszliśmy do samochodu.